Krótko na wstępie powiem o czymś co też jest z nami od roku, a mianowicie może wiecie, a może nie, ale w poniedziałek mija rok odkąd z wami jesteśmy :). Część z was jest od początku, a część dołączyła później, a jeszcze inni zaglądają od czasu do czasu. Jestem super szczęśliwa, że jesteście, ponieważ bałam się, że pójdzie słabo = mało wyświetleń i zero lub po 2 komentarze pod postem. Dziękuję, że jesteście z nami! Komentarze nas bardzo motywują, nawet te zwykłe typu "super spacer" czy cokolwiek takiego. Jak czytam pierwsze posty to stwierdzam, że sposób pisania był straszny, ale idzie coraz lepiej i się mega cieszę.
Wracając do tytułu bloga..
Kto by dziś pomyślał, że ów pies jeszcze rok temu był zupełnie innym stworzeniem? W październiku minął rok odkąd z nim pracuje. Wcześniej umiał tylko siad, leżeć i z 2 sztuczki. Ale by nie było kolorowo nie zrobił nic nigdzie indziej niż w moim pokoju, gdzie i tak to była rzadkość. Niestety był pieskiem, który nawet w salonie nie mógł się skupić i coś zrobić. Wszystko go rozpraszało i musiał wąchać. Podłożyć smaka pod nos? Po co? Zapachy i wszystko inne jest lepsze! Na dworze nawet nie zwracał na mnie uwagi.. normalnie jak do słupa. Jeszcze agresja do psów.. Dziś chodzimy swobodnie na psie spacery, zawody, koleżanki z psami do nas i odwrotnie, na działkę gdzie spotykamy się na cały dzień z kilkoma innymi psami itp.. W pierwszym kontakcie z nowym psem zdarza mu się burknąć, ale nie ugryzie, czasem nawet chce się bawić. Na kolejnych spacerach już jest pięknie. Rok temu? Pies? Trzeba zabić! Niestety, ale jak był młodym łaciatkiem był pogryziony i od tamtego czasu przez ten meeeega długi czas ciągle się pogłębiało. Widział z daleka psa już piana w pysku. Coraz bardziej się to nasilało i nadal się na mnie nigdzie nie skupiał i postanowiłam coś z tym zrobić. Słyszałam od wielu osób bliskich, znajomych i nie tylko, że to nie ma sensu, nic nie da się z nim zrobić, to nie pies itp. Zniechęcałam się przez to bardzo, no ale zaraz! Ten pies będzie ze mną jeszcze przez kilkanaście lat! Muszę coś z tym zrobić! Dziś jak mówię komuś o tym jaki był i widzą jaki jest to w większości przypadków wybuchają śmiechem. Jak się chce to się da ;). Nie wolno się nie zniechęcać! Tylko pracować i to mocno. Było naprawdę ciężko i tego nie ukrywam. Ciągle pracujemy nad tymi burknięciami do psów w pierwszych momentach, ale widać efekty w oczach. Także jak myślisz, że nie dasz rady zrobić czegoś ze swoim psem pomyśl o nas i wracajcie do pracy. Można powiedzieć, że z niczego zrobiłam coś i to duże coś. Nie tylko wypracowałam z nim agresję, ale i skupianie się. Chodzimy na spacer np na Monciak, czy na Długą, gdzie jak większość wie ludzi jest jak w mrowisku i kupa innych rozpraszaczy (muzyka, rowery, ludzie poprzebierani, dzieci, wózki itp), a pies zrobi wszystko o co poproszę i jest skupiony na mnie. Bywają dni, że coś go bardziej ekscytuje, ale i tak wszystko wykona. Problem z węszeniem też wypracowaliśmy ciężką pracą. Nauczył się masy innych komend i sztuczek, a lista wciąż się wydłuża.
![]() |
fot. Claudia Mączyńska |
W ciągu roku pies zmienił się nie do poznania. Nasza więź też się bardzo wzmocniła, szczególnie na obozie. Mieliśmy swój debiut na treningowych zawodach, gdzie rok temu poleciał by do każdego psa z zębami. Mimo, że ludzi, psy, koty, konie i inne zwierzęta kochał i kocha nad życie.
Mam nadzieje, że za rok problem z burczeniem zniknie zupełnie i będzie nam się pracować jeszcze lepiej <3
I oczywiście z tej, że okazji musiało coś powstać! Zamieszczona jest tam tylko część rzeczy, które umie, ale są dla nas najfajniejsze :)