sobota, 30 maja 2015

Trochę się działo : )

1. Seminarium "motywacja" z Paulą Gumińską w Malborku

W dniach 23-24.05.15 byłam na semi . Pierwszego dnia jako obserwator, drugiego jako uczestnik . Ze względów chorobowych Mikołaja (musi unikać ekscytacji i wgl.) pojechałam z Pepsi . Na pierwszy dzień też ją wzięłam by się przyzwyczaiła do obecności tulu psów, których do soboty się bała, dzielny potwór się przełamał <3 . Byłam w życiu na dwóch seminariach i to było zdecydowanie lepsze . Super atmosfera, ludzie, miejsce . Z chęcią bym to powtórzyła . Każdego dnia były też zajęcia z rzucania dyskiem i różne konkurencje z nim związane . Nawet obserwatorzy brali w tym udział . A jak komuś upadł dysk musiał biegać : D . Z Paulą była Wena i co mnie zdziwiło nie dostała furii od latających dysków dookoła . Mam z Pepsi problem z przywołaniem i uciekaniem, ale po tygodniu prawidłowej pracy widzę efekty . W tamtą stronę jechałam z Suri, a wracałam i jechałam w obie strony następnego dnia z Fender, Kali, właściciele i obserwatorzy : p .





2. Nowy sprzęt <3 !

 Po seminarium rodzice mnie zabrali do sklepu po długo wyczekiwany aparat, Nikon .




3. Kastracja

Z uwagi na to, że Feniks jest mocno dominujący i nie chciał się połączyć z Mentosem (rzucił mu się nawet bez powodu do szyi na obcym terenie, gdzie zawsze w obcym otoczeniu było ok) postanowiłam spróbować z kastracją . Pojechał wczoraj rano, ale się trochę opóźniło bo był pies po wypadku do natychmiastowej operacji . Dostaje teraz przez kilka dni antybiotyk pod skórkę . Za 9 dni zdejmowanie szwów, a za 3 tygodnie ponowne łączenie bo znikną hormonki : ) .
Wiedzieliście, że są tak małe kołnierze ? : D


4. Witamy w domu

O włochatym to już o nim wspominałam w ostatnich postach . A łysolek jest u nas od ok. półtorej tygodnia.


5. Zdjęcia z "wszystkiego"


Suri
p. Anna Nowek
p. Anna Nowek












Kali - leśny skrzat <3





Pierwsze frizbiacze










6. [*]

Niestety rak zwyciężył .
Dostałam go i był zawsze przy mnie na łóżku w ciężkich chwilach po wypadku . Ja byłam przy nim przez ostatnie ciężkie miesiące ..


Pozdrawiamy A&M

niedziela, 17 maja 2015

Dlaczego ? [*]...


Kilka dni przed śmiercią Szaszłyka zawitał do nas Kermiś . Potem w sobotę Karolek [*], którego ja wolałam ale to siostra wybierała bo dla niej . Namówiła mamę na drugiego i wracając z przedszkola z Pepsi zajechałyśmy do sklepu i był ten, który mi się podobał i pojechał z nami . Wszystko było super . Chłopaki ganiały . Wczoraj (równo tydzień po przyjeździe) sprzątałam u Tweetiego i poszłam do siostry by mi pomogła, a chłopcy mnie z radości obkwikali . Dwie-trzy godziny później idę z mamą dać zwierzakom warzywa i owoce .
Zachodzimy do siostry, Karol leży pod domkiem . Było widać, że żyje . Wsiadłam z mamą szybko do auta i do weta . Z każdą minutą coraz gorzej . Serce marnie biło i stawał się coraz zimniejszy . Po piętnastu minutach w końcu dojechałyśmy . Weszłyśmy pomijając kolejkę . Pani doktor wzięła go pod kroplówkę z dodatkami . Od razu powiedziała, że widzi marne szanse .. . Po kilku godzinach dzwoni, że mu się poprawiło i próbuje się ruszać . Kolejny telefon po 22... jest jeszcze gorzej niż było.. .

Dlaczego ciągle my ? Nasze zwierzęta ?
Nie wiadomo co mu było . Możliwe, że szybko rozwijająca się straszna infekcja . Teraz trzeba obserwować Kemisia i Twesia czy z nimi ok . Powiedziała tylko pani doktor, że przywiózł to z zoologa .
Zdjęcie jeszcze ze sklepu z bratem, z którym oby było ok . Jest to świnka stojąca bokiem, pod wapienkiem obok miseczki .

czwartek, 14 maja 2015

[*]


Trafił do nas kilka lat temu w opłakanym stanie . Miał ok 2 lata . Powykrzywiane łapki, chudy i ogólne osłabienie . Ciągle się drapał i było podejrzenie świerzba, ale mamie mówiłam, że to alergia i po zmianie podłoża okazało się, że ma alergię na drewno . Potem wyszedł na prostą . Był bardzo zabawową i towarzyską świnką . W czasie pobytu u nas został też tatą dwóch wspaniałych łobuzów .


Przeżył też rozstanie z przyjacielem też rozetką . Trafił do nas z zoologa z połamanymi przednimi łapkami i zębami . Maiła kilka tygodni i powinien być przy mamie . Szaszłyk zajmował się nim jak własnym dzieckiem . Fistaszek (bo tak się nazywał) zachorował z dnia na dzień . Przestał się ruszać, jeść i pić . Przez kilka dni jeździliśmy na kroplówki, dostawał leki i był karmiony ze strzykawki . Niestety było coraz gorzej i było trzeba podjąć tą decyzje .. . Szaszłyk przez kilka dni praktycznie nic nie jadł . Leżał ciągle przed domkiem w którym spał Fisiek jak by na niego czekał .

W ciągu ostatniego pół roku Szaszłyk miał problemy z płucami i tak chrobotał . Miał dwa dołki i nic nie jadł, ale zawsze wychodził . Teraz było ok . Zaczął nawet więcej chodzić i jeść .
Wieczorem siostra go karmiła i było ok, a trzy godziny później...






Żegnaj Szaszłyczku..

niedziela, 3 maja 2015

Zakupy, znajdy i Majówka!

Majówka !

Dużo pisać nie będę : D . Zapraszam do oglądania . A tak pokrótce co robiliśmy :
W piątek zwlekłam się rano z Mikołajem z łóżka i zaczęliśmy się szykować na spacer w Elblągu z Majkiem i Justyną . Pogoda bardzo nas obdarowała deszczem : / . Ale już pod koniec troszkę przestało padać . Spacer był bardzo udany . Bałam się jak zareaguje mój grzechotnik, ale był bardzo przyjazny . Nawet do starego setera, który zaszedł go nagle od tyłu . Justyna załamana, że Majk nie chce z nią pracować, a Mikołaj ze mną super niby (teraz wiesz jak się czuję na spacerach z innymi psiarzami XD) . Ale powiedziałam jej jak ma z nim pracować i jej trochę z nim zaprezentowałam : ) . Pisze u siebie na blogu, że zacznie z nim pracować jak bd ciepło, a ja ci mówię rób to teraz ! Póki masz największego kopa motywacji, a potem się w to wciągniesz ; ) . W czasie spaceru Justyna też  zaliczyła na schodach glebę w czasie kiedy mówiłam do psów (tak do nich) "Uwaga psy śliskie schody!" XD . Następnego dnia ćwiczyliśmy różne rzeczy, a dziś wybraliśmy się na jezioro i .... ! Jak Mikołaj nie znosi Jacków i psów w typie (kiedyś na szkoleniu napadła na niego grupka z zębami) to zaprosił go nawet do zabawy ! Jestem dumna z psa <3 . Stwierdziłam, że nie wezmę, go na ręce . Co się stanie, to się stanie . Więcej nie pisze i macie zdjęcia z spacerku .










Zakupy

W miedzy czasie jak nas nie było (co pisałam post wcześniej) zrobiłam "mini" zakupy : ) . Niektóre rzeczy są z zoologicznego a inne z krakvetu .Gdyby was coś interesowało to recenzji to piszcie śmiało ; ) . 

A teraz co kupiłam :






Znajdy

Jak wiecie miałam egzaminy gimnazjalne . Pierwszy dzień polski i historia z wosem , Drugi - przyrodnicze i matma, a trzeciego angielski . Pierwszy dzień był najłatwiejszy . Ale nie o tym mam pisać : ) . Z środy na czwartek mama miała 15 minut przerwy przed chartami na masaż . Wyskoczyłyśmy szybko do sklepu po rajstopy bo zrobiła mi się dziur, a zapasów brak, ale po nie nie dojechałam . W połowie drogi patrze pies biega pomiędzy autami, a za chwilę drugi . Zaczęłam się odpinać i kazałam się mamie zatrzymać : D . Wyskoczyłam, a mama pojechała zawrócić 3 m dalej . Były to płochacze niemieckie . Zaczęłyśmy je gonić, bo latały za gołębiami . Mama złapała większego (grubsza kość, gęstszy włos i kręcony) i spakowała go do klatki Mikołaja, ja dotknęłam mniejszego(delikatny, można powiedzieć suczy), a ten wyskoczył pod auto, ale się zatrzymało . Auta stały z dwóch stron więc szybko wzięłam go jakoś na ręce i do auta . Na początku pojechałyśmy do pana co niedaleko naszego domu ma płochacze, ale to nie jego . Wtedy u małego zauważyłam pierwszego kleszcza . Potem pojechaliśmy do domu bo zaraz charty . Po chwili przyszła Kasia (stażystka mamy), a ja już wyciągałam z małego kleszcza . Ona wzięła w obroty większego i zaczęła patrzeć za kleszczami . Psy były strasznie brudne i były chude . Ja znalazłam jeszcze dwie chodzące nimfy, a na dużym zdjęłyśmy od groma chodzących i wczepionych "pijawek" . Sprawdziłam uszy i byli to bracia ..43 i ..44 . Mieli na oko niecały rok (potem się okazało, że 9 miesięcy) . Mama je zakropliła na te robactwa i spsikała specjalnym sprayem odstraszającym (polecam!) . Potem nałożyłam na małego naszą obroże (nie miały swoich) i przypięłam smycz, na dużego nałożyłam pożyczone od "chartów" szelki i naszą smycz dopięłam . Tak poszliśmy razem z Kasią do weta by sprawdzić chipy bo może jeden ma, a drugi nie (taka nadzieja) . Niestety żaden nie miał ; ( . Poszłyśmy smutne do domu i w drodze zauważyłyśmy, że większy kuleje i na przednią łapę i na tył . Albo go coś palnęło, albo jakaś dysplazja i kontuzja przedniej . W domu poszły spać . Wieczorem poszłam powoli nad jezioro, które jest 5 min od domu . Podziwialiśmy piękny zachód słońca <3 . Psów grzeczniejszych nie widziałam i ponoć takie one są . Ale w końcu pies myśliwski i kaczki tam fajne były : D i wyrywanie dwa razy ręki z barku też haha . Jak wróciliśmy dowiedziałam się, że Kasia dzwoniła do mamy, że dzwoniła po hodowlach w ... (oczywiście ZKwP) i znalazła faceta, który zna innego i wie, że dawał w te rejony jakieś dwa psy, ale nie wie jakiej płci, więc zadzwoni i da numer . Psy w tym czasie dostały karmę i puszą i zajadały strasznie : D . Potem telefon i.. właściciel namierzony . Hodowca tak mówił, że od razu było wiadomo, że to któryś raz . Kazał mu nagadać i wgl. Psy są z Chwaszczyna i facet powiedział, że nie jest się w stanie w ciągu kilku godzin skapnąć, że psów nie ma, i że przyjedzie o 9 -.- . Był o 10, ja już na testach i z angola, po spacerku z czekoladami (ja gdybym zgubiła psa, bym od razu po niego jechała ! ) . Mama mówi, że psy tam z dwa razy machnęły do niego ogonem, a jak wyszłam do nich rano, bo mama już była na zewnątrz, to myślałam, że im tyłki odpadną . Psy ponoć ma do odstraszania dzików i trzyma je w kojcu ! : ( Jak mama powiedziała, że duży kuleje to powiedział tak - wiem, już od dawna zresztą, ale ja mam weterynarza bo byłem z moim poprzednim . Normalnie ręce opadają . Psy nie były od czasu pobytu w hodowli u weta . Po co ludziom psy w takim razie ?! Niestety miał metryki i wszystko się zgadzało . By już nie zanudzać, a mogła bym tak jeszcze długo macie zdjęcia .













Pozdrawiamy A&M !